Od 24 do 25 marca w Krakowie odbył się II Krakowski Festiwal Komiksu. Poprzednia edycja miała miejsce dwa lata temu. I tak naprawdę były to zupełnie różne imprezy, a wiem co mówię, bo na obu udało mi się pojawić;) Choć niestety dane mi było być jedynie w niedzielę, czyli tylko w pierwszy dzień imprezy. Zmieniło się miejsce festiwalu. Wcześniej były to pomieszczenia w wojewódzkiej bibliotece publicznej, a teraz impreza hulała na trzech piętrach Arteki, która wchodzi w skład nowego obiektu na mapie Krakowa - Ogrodu Sztuki. Dokładnie na wprost poprzedniej miejscówy. Sam obiekt został niedawno wyróżniony w konkursie Building of the year na serwisie ArchDaily w kategorii Cultural. Świetnie wyposażona, co pozwalało na ciekawe prowadzenie warsztatów i spotkań, dużo otwartej, przyjemnej przestrzeni i naturalnego światła. Co czasami powodowało nieprzyjemne efekty podczas prezentacji... ale to nieważne, bo co ważne to, to że dopisała frekwencja uczestników. Mimo, że na samym początku może nie powiewało optymizmem.
Muszę się też pochwalić, że po raz pierwszy (za namową Janka) wziąłem udział w bitwie komiksowej. Ubaw był niezły, a prowadzenie starć przez imć Kołsuta było zacne. Dotarłem do półfinału, i tam już zostałem ;)
Więcej rozpisywać się nie będę i polecę wpis Anonimowego Grzybiarze, którego historia z festiwalu niemal całkowicie pokrywa się z moją. Znajdziecie go tutaj.
Zdecydowanie II Krakowski Festiwal Komiksowy uznaję za bardzo udany, a czas tam spędzony za naprawdę przyjemny. Może w przyszłym roku będzie jeszcze lepiej? :) Czego sobie i organizatorom szczerze życzę.
I na koniec kilka zdobyczy polecankowych:
Kukułki Bouzona
wyd. POST
Mimo, że rysunki na początku do mnie nie przemawiały, to w trakcie lektury można powiedzieć, że się nawróciłem. Dodają wiele uroku samej opowieści, która przeznaczona jest... dla dojrzałego czytelnika. Choć okładka może sugerować coś zupełnie innego. To właśnie ten kontrast powoduje, że wiele sytuacji w tym komiksie prezentuje się komicznie. Kto widział kiedykolwiek Happy Tree Friends, ten wie o czym mowa, ale nie oczekujcie rozlewu krwi ;) Sama historia to pastisz korporacyjnego światka, ale wątków i gatunków jest tu więcej.
Sama autorka okazała się bardzo sympatyczną osobą i niezwykle skromną. No i poświęciła sporo czasu na autografy, które dawała w kolorze. Ja ze względu na swoje upodobania zgarnąłem oczywiście b&w :D, choć nie dla mnie ;)
I coÅ› na mobilizacjÄ™;)
I coś geek'owego, czyli kilka zdobyczy zeszytowych ze stoiska ATOM Comics, które przygotowało dwa pudła komiksów po bardzo atrakcyjnych cenach. Same pudła zostały oblężone jak tylko się pojawiły, ale udało mi się zneleźć kilka fajnych rzeczy. między innymi Batwoman #17, w którym Kate Kane (tytułowa Batwoman) oświadcza się swojej dziewczynie Maggie Sawyer.
I dziękuję Grzybiarzowi za przygarnięcie na noc ;)
0 komentarze